Niedawno wróciliśmy z krótkich wakacji w Polanicy Zdroju i chcę Wam opowiedzieć o tym, jak podczas naszych podróży radzimy sobie z alergią pokarmową Natalki. Wiadomo, że dziecko na wczasach coś jeść musi. O ile w domu przygotowanie dla Natalii posiłków nie stanowi problemu, o tyle na wakacjach jest już trudniej, ale się da. Jak to robimy? Posłuchajcie…
Pierwsze wakacje z alergikiem
Na pierwsze wakacje wybraliśmy się, kiedy Natalia miała 7 miesięcy. Wtedy z przygotowywaniem dla niej posiłków nie było problemu, bo głównie piła mleko i jadła obiadki ze słoiczków. Problem zaczął się, kiedy takie jedzenie przestało jej wystarczać i musieliśmy zadbać o to, żeby na wakacjach zjadła normalne śniadanie, obiad, podwieczorek i kolację.
Jedzenie w restauracjach w naszym przypadku odpada, bo Natalia ma wysoką alergię na jajko (klasa 5), poza tym uczulona jest m.in. na kurczaka, mleko i orzechy. Nawet w zupce, która teoretycznie nie zawiera uczulających ją składników, mogą znaleźć się np. przyprawy, które zawierają jajka w proszku i już będzie problem. Poza tym zazwyczaj zupy gotowane są na kurczaku, a u nas to mięso też odpada.
Obiady w podróży
Musieliśmy więc jakoś rozwiązać problem obiadów na wakacjach. Doszłam do wniosku, że sama będę przygotować jej obiadki i wekować je w słoiczkach. Nigdy tego nie robiłam, ale okazało się, że to nic trudnego. Wystarczy przygotowany obiad (najlepiej jeszcze gorący) włożyć do słoika, dobrze zakręcić i gotować jeszcze przez ok. 20 minut. Takie obiadki bez problemu przetrwają na wakacjach.
Jeżeli będziecie przygotowywać słoiczki dla swoich maluchów pamiętajcie:
- Wybierajcie potrawy łatwe do odgrzania i zjedzenia w podróży.
- Przygotujcie obiadki, które wasze dzieci lubią najbardziej, żeby zjadły je z apetytem i nie grymasiły. Wakacje to nie czas na walkę z dzieckiem o to, aby zjadło szpinak.
- Jeżeli chcecie przygotować zupę lub sos, który wymaga zaprawienia mąką i śmietaną, zawekujcie słoiki bez zaprawienia. Mąkę lub śmietanę dodajcie w momencie odgrzewania potrawy, ponieważ mogą one spowodować, że obiad szybciej się popsuje.
Ja na pierwsze wekowanie wybrałam dla Natki: krupnik, mięso mielone w sosie pomidorowym z marchewką i groszkiem oraz pulpety w sosie koperkowym. Zawsze przygotowuje jeden rodzaj obiadu na dwa dni. W Polanicy Natalia miała 2 słoiczki krupniku, 2 słoiczki spaghetti i 2 słoiczki pulpetów w sosie pomidorowym. Pojemność jednego słoika, to 300 ml i taka porcja w zupelności wystarcza naszemu dwulatkowi.
Wszystkie problemy można pokonać
Jadąc na wakacje zazwyczaj szukamy apartamentu z aneksem kuchennym do wynajęcia, żeby przygotowane przeze mnie obiady móc odgrzać i ugotować do nich np. ryż albo makaron. Śniadania i kolacje nie stanowią problemu. Natalka dostaje kanapkę albo płatki jaglane z owocami i jest szczęśliwa.
Gdy planujemy całodzienną wycieczkę, rano podgrzewam obiad i pakuję go do termosu, który kupiliśmy specjalnie na takie wyjazdy. Podczas postoju w restauracji wyciągam dla Natalki obiadek i może jeść wspólnie z nami.
Termos firmy Quechua kupiliśmy w Decathlonie. Kosztował 59,99 zł. W środku znajdują się dwa pojemniki na żywność, w których bez problemu zmieścicie obiad dla malucha. Jest też miejsce na przechowywanie sztućców. Termos dość dobrze trzyma ciepło, ale trzeba pamiętać, żeby przed włożeniem obiadu, dobrze go wygrzać. Jedyną jego wadą jest to, że jest dość duży. Ja znalazłam jeszcze jedno jego zastosowanie. Na wakacjach gotuję w nim makaron albo płatki. Ale o tym za chwilę.
Wyjazd inny niż wszystkie
Nasz wyjazd do Polanicy był inny niż pozostałe, bo postawiliśmy na wakacje full wypas. Wybraliśmy hotel z wyżywieniem i strefą SPA, żebyśmy naprawdę odpocząć. Jak wiadomo, w takich hotelach pokoje nie mają aneksu kuchennego. Jest co najwyżej czajnik i mała lodówka. Takie też było wyposażenie naszego pokoju.
Oczywiście wiem, że są hotele, które mają w swojej ofercie pokoje z aneksem kuchennym, ale są one dość drogie. W niektórych hotelach znajdują się też pomieszczenia kuchenne, z których można skorzystać, żeby podgrzać jedzenie, ale niestety w naszym tego nie było.
Mimo wszystko polecam wszystkim Hotel Polanica Resort & Spa, bo było tam rewelacyjnie. W hotelu znajdują się dwie sale zabaw dla dzieci, basen, siłownia, SPA, kort tenisowy, duży plac zabaw na zewnątrz i bardzo miła obsługa. Niedawno hotel ten zdobył tytuł „Hotel Przyjazny Rodzinie” i faktycznie jest tam bardzo sympatycznie i wszyscy są przyjaźnie nastawieni.
Przed przyjazdem zadzwoniłam do hotelu i zapytałam, czy jest możliwość podgrzania obiadów dla dziecka, które jest alergikiem. Pani w recepcji powiedziała, że nie ma z tym żadnego problemu. Co więcej, mogliśmy skorzystać z kuchni, by ugotować dla Natalki np. makaron.
Nasz zestaw wyjazdowy
Mimo życzliwości ze strony hotelu, wolałam jednak przygotowywać posiłki w pokoju i zabierać już gotowe dania do jadalni, żeby Natalka mogła zjeść obiad razem z nami. Słoiki z obiadkami odgrzewałam bez problemu w podgrzewaczu. Do pulpetów przygotowywałam kaszę kuskus, którą wystarczy zalać gorącą wodą i jest gotowa do zjedzenia. Musiałam jeszcze tylko wymyślić coś, żeby ugotować makaron. Okazało się, że nasz termos idealnie się do tego nadaje.
W pojemnik wsypywałam makaron, zalewałam gorącą wodą i zamykałam. Pojemniczek przekładałam do termosu i wlewałam do niego trochę gorącej wody, a później szczelnie zamykałam. Po kilkunastu minutach makaron był ugotowany. To samo robiłam z płatkami jaglanymi. Po ugotowaniu dodawałam do nich starte jabłko i dżem porzeczkowy, który zabraliśmy ze sobą. Natalka mogła więc zajadać się swoimi ulubionymi płatkami.
Na wszystko trzeba uważać!
Problemem okazały się śniadania. Na wszelki wypadek zapytałam o skład chleba i okazało się, że są w nim jajka! Było to dla mnie szokiem, bo nigdy nie spotkałam się z takim pieczywem. Na szczęście kelnerka zdążyła mnie o tym poinformować, zanim Natalka zjadła kanapkę. Do tej pory nie jestem przekonana, czy Pani czegoś nie pokręciła. Ale wolałam nie ryzykować. Następnym razem przed przyjazdem, zadzwonię do hotelu i poproszę o przysłanie mailem składu pieczywa, żeby mieć pewność, co podaję mojemu dziecku.
Problem ten szybko rozwiązaliśmy, bo kelnerka była taka miła, że przyniosła nam opakowanie chrupkiego pieczywa, które Natalia mogła jeść. Natka była przeszczęśliwa, bo bardzo jej nowe pieczywo zasmakowało. Oczywiście brak chleba w hotelu nie był dla nas dużym problemem. Kupiliśmy po prostu pieczywo na mieście.
Jak jeszcze trzeba przygotować się na wyjazd z alergikiem?
Zawsze na wyjazd zabieramy dla Natalki pościel, poduszkę i prześcieradło, wyprane w płynie, który jej nie uczula (Biały Jeleń). Szczególnie zadbać o to powinny osoby uczulone na pierze oraz osoby z AZS, które źle tolerują inny, niż używany przez nich płyn do prania lub uczulone są na syntetyczne materiały. Natalka ma też zawsze ze sobą swój ręcznik. A gdy była malutka, na wszystkie wyjazdy zabieraliśmy dla niej łóżeczko turystyczne.
Coraz więcej hoteli dba o to, by alergicy czuli się u nich dobrze. Niektóre hotele przygotowują np. pokoje bez dywanów, co jest istotne dla osób uczulonych na kurz. U nas był to problem, kiedy Natalia raczkowała, bo od razu miała nóżki w wysypce i też zwracaliśmy uwagę na to. Teraz nie ma to dla nas już tak dużego znaczenia, ale mimo wszystko wolimy pokoje, w których nie ma dywanów.
Osoby uczulone na psy lub koty powinny również zwrócić uwagę na to, czy w hotelu akceptowane są zwierzęta. W naszym hotelu zwierzęta nie były tolerowane, co dla nas jest plusem, bo Natalia jest uczulona na psy. Mimo takiego zakazu raz na korytarzu spotkaliśmy osobę z psem, ale na szczęście Natalii to nie przeszkadzało.
Jak widzicie, podróż z alergikiem to nic trudnego. Ja wychodzę z założenia, że każdy problem da się jakoś rozwiązać. Powiedzcie, jak Wy podróżujecie z Waszymi alergikami? Zdradźcie w komentarzu swoje patenty na udane wakacje 🙂