Co alergik usłyszy w Wielkanoc? Poznaj prawdziwe historie mam alergików

Jeżeli jesteś mamą alergika, to z pewnością Wielkanoc nie będzie dla Ciebie łatwym i przyjemnym czasem. Szczególnie jeśli Twój maluch uczulony jest na jajka. Bo w tym czasie jajka są dosłownie wszędzie! Jak bez stresu przeżyć te Święta?Posłuchaj historii mam, których dzieci uczulone są na jajka i sprawdź, jak radzą sobie z tym problemem. 

Są uśmieszki, drwiny i komentarze, że źle robię i źle wychowuję swoje dzieci…

O alergii swoich córek opowiada Kasia – mama bliźniaczek Alicji (alergia na jajko klasa 6) i Natalii (alergia na jajko w klasie 4). Dziewczynki mają 3 lata.

U nas pierwsze objawy alergii zaczęły się, gdy dziewczynki miały 3-4 miesiące. Początkowo pediatra stwierdził potówki, mi jednak nie do końca to pasowało, bo nie przegrzewałam dziewczynek. Poszliśmy więc do alergologa, który stwierdził uczulenie na białko mleka krowiego.

Doszliśmy do etapu, gdzie dziewczynki jadły tylko mleko Neocate, a ja byłam na bardzo restrykcyjnej diecie. Kiedy zaczęliśmy wprowadzać inne pokarmy, zrobiło się całkiem źle…zmiany na ciele, drapanie, niepokój, wzdęcia, ulewania itp. Okazało się, że problemem jest jajko, dlatego całkowicie wykluczyliśmy więc je z diety. Nasz dom jest czysty od tego produktu i jego pochodnych. My też nie jemy jajek. Nasi najbliżsi wiedzą o alergii dziewczynek i stosują się do naszych zaleceń, dlatego nie dostają one nic do jedzenia bez naszej wiedzy.

Święta Wielkiejnocy są dla nas dość stresujące, ponieważ Alicja reaguje na jajko wstrząsowo. Nie robimy żadnych dań z jajek na święta i nie bierzemy ich do święcenia, ale dziewczynki malują jajka. Tłumaczymy dziewczynkom, że nie mogą jeść jajka, bo będzie je bolał brzuszek i będą wymiotować. Tak są nauczone i tak mówią innym, ale nie wszyscy są wyrozumiali i rozumieją ten problem. 

Bardzo często słyszę, że alergia to mój wymysł albo że mam fobię na punkcie „tych zarazków”, bo przecież dla niektórych alergeny to zarazki. Są też uśmieszki, drwiny i komentarze, że źle robię i źle wychowuję swoje dzieci. Ludzie po prostu nie rozumieją tego problemu i nie starają się zrozumieć, ale ja w tej chwili się już tym nie przejmuję.

Niektórzy patrzą na mnie, jakbym przyleciała z kosmosu, bo jak nie dać dziecku lizaka, czy żelka…

O tym jak przygotowuje się do Świąt opowiada Magda – mama Wojtusia (3,5 roku) uczulonego na jajko.

Alergia dała o sobie znać u nas dość wcześnie. Praktycznie od początku Wojtuś miał śluz w kupkach i bardzo słabo przybierał na wadze. W 2 miesiącu zaczęły się problemy skórne, które szybko przybierały na sile. Karmiłam piersią i eliminowałam podejrzane alergeny. Jednak dopiero przejście na kilku składnikową dietę pomogło nam uporać się z silnymi zmianami skórnymi. Wojtuś nigdy nie jadł jajek. Już jako 6 miesięczny bobas reagował pokrzywką na kontakt jajka ze skórą. Zaraz potem w testach wyszła alergia na białko i żółtko. Nauczyłam się piec i gotować bez jajek i nie jest to dla nas duży problem.

Na Wielkanoc jajka będą tylko w święconce, choć Wojtuś nie będzie ich malował. Co prawda nie reaguje już pokrzywką na dotyk jajka, to ja i tak nadal mam opory. Potrawy będą bez jajek. Część z nich będę robiła typowo pod Wojtusia, bo ma też alergię na inne produkty. Podstawą jedzenia będzie jednak to, co mały je na co dzień, ponieważ jest niezbyt skłonny do próbowania nowych potraw.

Spokój jest dla nas najważniejszy, dlatego sama przygotowuję święta. Oczywiście zapraszam rodzinę, jedni przyjeżdżają inni nie. Dzięki temu mamy spokojne święta bez ryzyka wizyty na SORze. Wojtuś wie, że ma alergie. Od małego jest przyzwyczajony, że ma swoje jedzonko i dla niego jest to normalne. Kiedyś się stresowałam, gdy inne dzieci jadły przy nim jajka lub czekoladę, bo ma anafilaksję na mleko. 

Niestety nie wszyscy to rozumieją. Mój ulubiony tekst to: „jednego jajka w pasztecie, to on nawet nie poczuje”. Szczególnie babcie w tym królują: „daj mu, niech się przyzwyczaja”, „to jak on bez jajka będzie żył”, „kiedyś to tych alergii nie było”, „to swojskie jajko jeszcze nikogo nie uczuliło”. Jak byliśmy u mojej cioci, to usłyszałam: „To na pewno nie uczuli, moje wnuczki od maleńkości to jedzą i nic im nie jest”.

Kiedy spotykamy się z innymi ludźmi, uświadamiam sobie, że żyjemy inaczej. Wiele osób myśli, że Wojtuś wyrósł z alergii, bo nie ma żadnych widocznych objawów. Nic bardziej mylnego. Na szczęście syn już jest na tyle duży, że nie zje niczego, co jest zakazane. Cierpliwie tłumaczy innym, że nie może, bo ma alergie.

Niektórzy patrzą na mnie, jakbym przyleciała z kosmosu, bo jak nie dać dziecku lizaka, czy żelka. Co to za dzieciństwo bez słodyczy? Dla mojego dziecka dzieciństwo bez słodyczy to też dzieciństwo bez ran, drapania, kichania i chorób. Jest to czas beztroskiej zabawy. Od rodziny i otoczenia oczekują jedynie zrozumienia.

Synek nie maluje jajek, bo nie może ich nawet dotykać

O alergii swojego syna opowiada Iza, mama Aleksandra 2 lata i 8 miesięcy (alergia na białko jajka 6 klasa)

Kiedy syn skończył 4 miesiące, zaczęły się u niego problemy skórne. Jeden z lekarzy odważył się w wieku 6 miesięcy wykonać pierwsze testy alergologiczne i wyszło wtedy, na co synek jest uczulony. Na początku byłam załamana, bo stan skóry był fatalny mimo stosowania diety. Dopiero kiedy trafiliśmy na odpowiednich lekarzy, pokazali nam, jak leczyć i pielęgnować skórę.

Kolejne testy potwierdziły pierwsze. Synek jest też uczulony m.in. jabłko, brzoskwinie, gluten, orzeszki i soje. Kiedy trzymamy bardzo rygorystyczną diety i unikamy produktów zakazanych, wówczas stan skóry synka jest dobry i nie ma żadnych ataków.

To będą już trzecie święta wielkanocne Olka. Podczas pierwszych świąt nic specjalnie nie przygotowywaliśmy, bo synek był jeszcze za mały. W drugie święta już miał produkty, które mogły jeść ze wspólnego stołu, np. kiełbaskę, czy szyneczkę swojskiej roboty. Raczej podchodzimy na luzie do świąt. Szykujemy dania dla siebie, a Olek dostaje to, co może jeść. On już rozumie i wie, że niektórych produktów nie może jeść. Sam potrafi powiedzieć, że tego mu nie wolno.

Codzienne wpajanie dziecku tej zasady nauczyło go już, że musi unikać pewnych potraw. Tłumaczymy mu to codziennie, nie tylko od święta. Synek nie maluje jajek, bo nie może ich nawet dotykać. Ale koszyczek z jajkami w tamtym roku niósł sam do święcenia i w tym roku też nie odbierzemy mu tej przyjemności.

Święta nie są dla nas stresujące, ale stresujące jest samo przygotowywanie potraw. Synek lubi we wszystkim pomagać, a podczas robienia potraw z jajkami nie może przebywać w kuchni i ktoś musi przebywać z nim w innym pomieszczeniu. Wtedy Olek się denerwuje.

Na początku naszej przygody z alergią niektóre ciocie nie mogły zrozumieć, co my wymyślamy z tym jajkiem: „No przecież, jak w takim cieście są 2 jajka na całą blachę, to mu nic nie będzie”. Podczas odwiedzin dawali mu też takie słodycze, których on nie może jeść. Na szczęście byliśmy obok, aby w porę zareagować. Teraz większość osób już wie, że synek jest mocno uczulony i tych sytuacji jest coraz mniej.


Ciekawa jestem, jak Ty przygotowujesz się do Świąt Wielkanocnych i czy również jest to dla Ciebie stresujący czas? Daj znać w komentarzu 🙂

PS. Jeżeli chcesz, możesz umieścić tą grafikę na swoim FB, proszę oznacz mnie tylko w swoim poście @mamaalergika 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *