Jak zabezpieczyć skórę dziecka przed mrozem? Znasz ten trik?

Zimno, zimniej, cooooraz zimniej… Czujesz już mróz w powietrzu? Ja tak! A czy wiesz, jak ochronić twarz dziecka przed mrozem? Od razu powiem Ci, że zimowy krem do zadań specjalnych nie wystarczy! W zeszłym roku dowiedziałam się, że aby skutecznie ochronić twarz przed mrozem, ważniejsze jest coś zupełnie innego. Co? Posłuchaj.

Z pewnością wiesz, że zimą trzeba szczególnie dbać o skórę dziecka. Musimy chronić ją przed mrozem i wiatrem. Ja mam zadanie specjalne, bo Natalia ma bardzo wrażliwą, atopową skórę. W zeszłym roku długo szukałam kremu, który ochroniłby jej twarz przed mrozem. Później dowiedziałam się jednak, że krem to nie wszystko. Najważniejsze to wiedzieć, jak we właściwy sposób zabezpieczyć twarz dziecka przed mrozem.

Ten niezawodny sposób, poleciła mi nasza pani doktor. Kiedy po raz pierwszy mi o nim powiedziała, zastanawiałam się, czy mówi serio? Mam zrobić coś takiego mojemu dziecku? No chyba żartuje! Nasza rozmowa wyglądała mniej więcej tak:

– A może mi pani polecić jakiś dobry krem na zimę? – spytałam.
– Hmmm…Krem w zasadzie nie ma większego znaczenia. Możecie używać zwykłej wazeliny albo Lipobazy. O wiele ważniejsze jest zrobienie pierzynki na buzi – spokojnie odpowiedziała pani doktor.
– Czeeeego? – dopytałam.
– Pierzynki – bez zastanowienia odpowiedziała. – Nie mówiłam Wam jeszcze o tym?
– Nie – odpowiedziałam z lekkim zdezorientowaniem.
– Chodzi o to, żeby  nałożyć na twarz puder. Taki zwykły, np. Alantan. Nakłada go pani na wacik i pudruje Natalii twarz, tak samo, jak pudruje pani twarz sobie, swoim pudrem – opowiadała o tym, jak o czymś zupełnie normalnym. – Ma wyglądać jak bałwanek – dodała.

Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Żartuje, czy mówi poważnie. W końcu powiedziałam tylko:
– I tak za każdym razem, kiedy będziemy wychodzić na spacer?
– Nie. Tylko, jak będą większe mrozy. Skóra atopowa jest bardzo wrażliwa i dzięki temu będzie dobrze zabezpieczona przed zimnem – z uśmiechem odpowiedziała pani doktor.

Robimy bałwanka – czyli jak zabezpieczyć skórę dziecka przed mrozem?

Na początku byłam lekko przerażona. Mieliśmy robić Natalii pierzynkę z pudru. I do tego miała wyglądać jak bałwan. No super! Nie brzmiało to zachęcająco. Postanowiłam jednak posłuchać tych rad, ponieważ kilka tygodni wcześniej zabraliśmy Natalkę na sanki przy dość dużym mrozie i od razu odbiło się to na jej skórze. Było mi więc obojętne, czy będzie wyglądać jak bałwan. Najważniejsze było dla mnie jej zdrowie i to, żeby utrzymać jej skórę w dobrej kondycji.

Kupiłam więc puder, waciki kosmetyczne i przed każdym wyjściem nakładałam najpierw krem, a później wysypywałam na wacik puder i wklepywałam w twarz Natalki. Teraz najważniejsze! Słuchaj…Wcale nie wyglądała jak bałwan!

Po takim zabiegu dziecko wygląda, jak posmarowane kremem przeciwsłonecznym, który również delikatnie barwi skórę na biało. Polecam Ci więc ten sposób, szczególnie jeżeli Twój maluch ma skórę atopową i zmiany pojawiają się na twarzy. Ja przetestowałam go na moim maluchu i mrozy nie są nam teraz straszne.

Jaki krem na zimę wybrać?

Mimo, że pani doktor powiedziała nam, że zimą możemy stosować zwykły tłusty krem, to ja i tak przeszukałam półki sklepowe w poszukiwaniu kremu, który spełni moje wymagania.

W tym roku wybrałam kosmetyki z serii Mustela Bebe. Przed wyjściem na dwór smaruję buzię Natalii kremem ochronnym do twarzy Cold Creme Mustela Bebe, choć nie jestem przekonana, czy nadaje się na mróz, ponieważ ma w składzie wodę. O wiele lepszy jest sztyft ochronno-nawilżający Mustela Bebe Hydra Stick przeznaczony głównie do ust, policzków i nosa, które najbardziej narażone są na działanie złych warunków atmosferycznych.

Najważniejsze jest to, że nie ma w składzie wody, a wiadomo, że kremy przeznaczone na zimę, powinny być jak najbardziej tłuste. Wtedy najlepiej chronią skórę przed zimnem i mrozem. Dlaczego? Wyobraź sobie, że kiedy smarujesz twarz kremem z dużą zawartością wody, to ta woda na mrozie po prostu zamarza. Jednym słowem taki krem bardziej szkodzi, niż pomaga. Nie mówiąc już o zabezpieczaniu przed mrozem. O tym możesz zapomnieć!
_dsc0938-2

Sztyft z Musteli naprawdę świetnie sprawdza się w mroźne dni. Jest mały, można go schować do kieszeni i w każdym momencie wyciągnąć, żeby posmarować dziecku buzię. Na pewno jeszcze z nami zostanie, bo Natalia uwielbia się nim smarować (zresztą ja też) i przed każdym wyjściem domaga się, by posmarować nim usta.

Jeżeli chodzi o krem, to mam jeszcze na oku zimowy krem do zadań specjalnych firmy Momme. W składzie nie ma wody, są za to składniki roślinne, które jak twierdzi producent komponują się z wrażliwą skórą dziecka i tworzą na jej powierzchni biologiczną tarczę. To m.in. masło – shea, awokado, oleje roślinne, wosk z kwiatów mimozy i słonecznika. Właśnie kończy nam się krem z Musteli i zaraz zamawiam Momme. Oczywiście dam Wam znać, jak się sprawdza.

Powiedzcie mi proszę, jakie wy kremy stosujecie i czy słyszałyście kiedyś o metodzie „na bałwanka”? Może tylko ja jestemtaka niedoinformowana…

Jeśli spodobał Ci się ten wpis – okazał się dla Ciebie przydany i ciekawy, będzie mi bardzo miło, jeśli dołączysz do mnie! Polub moją stronę na Facebooku i profil na Instagramie. Dziękuję Ci również za polubienie i udostępnienie tego wpisu!

PS. A tu zdjęcia z naszego zeszłorocznego wyjazdu do Zakopanego.

_dsc0307

_dsc0328_dsc0319

15 Comments

Add Yours
  1. 5
    Zapytaj Matkę

    Używaliśmy musteli, ale właśnie ze względu na tę wodę i na to, że Młody po powrocie z mrozów miał mocno zaczerwienioną buzię, a zaczerwienienie nie znikało po ogrzaniu (nie mamy jakiś specjalnych problemów ze skórą na codzień), zmieniłam na emolium na zimę i sprawdza się dużo lepiej. Zupełnie zapomniałam o sztufcie, leży gdzieś w szufladzie, muszę wypróbować

    • 6
      Justyna (Mama wie wszystko)

      Ja też nie jestem przekonana, czy krem nadaje się na mróz. Na zimę tak, ale raczej na plusowe temperatury. Sztyft jest naprawdę fajny, spróbuj 🙂

    • 9
      Justyna (Mama wie wszystko)

      Nie próbowałam, ale słyszałam dobre opinie o oleju. Jednak krem jest dla mnie praktyczniejszy, mogę go włożyć w torebkę itp. 🙂

  2. 10
    Magdalena

    Moja mała ma też bardzo suchą skórę na buzi. W te mrozy nie wychodziłam z nią, także ze względu na smog. Udaje mi się natomiast podleczyć skórę na twarzy olejem kokosowym i miodkiem z Oriflame.

  3. 14
    Joanna

    OMG, ciekawe pomysły pani doktor… W życiu nie nałożyłabym czegoś takiego na twarz moich atopowych synów 😀
    Na mrozy stosujemy wyłącznie nierafinowane masło shea, z powodzeniem, bez parafiny, wody i innych dziwnych składników. Bardzo polecam 🙂

    • 15
      Justyna (Mama wie wszystko)

      Naprawdę się sprawdza! Po powrocie do domu pulaski są o wiele mniej czerwone i skóra kondycji lepsza. Ja też na początku byłam bardzo zaskoczona, ale ten sposób się sprawdza. Ja lubię mieć krem zawsze pod ręką, więc ten sztyft z Musteli jest idealny 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *